piątek, 12 września 2014

Jedziemy dalej.

Bladym świtem zrywam się i ruszam do Sibiu. Muszę kupić kartę telefoniczną ponieważ, jak sądzę, wczorajsze wieczorne kłopoty z łącznością wynikały z braku zasięgu lub innej awarii mojej sieci, natomiast zakup karty miejscowej sieci powinien rozwiązać ten problem. Znajduję starter na stacji benzynowej. Jest zasięg, ale niestety, kolega musi się wyspać, więc mam mnóstwo czasu na zwiedzanie. Szwendam się po uliczkach starego miasta, ale co rusz zza jakiegoś budynku widzę szczyty gór. Krew mnie zalewa, bo o tej porze byłbym już w okolicach gór Fogaraskich, ale muszę czekać na „śpiącą królewnę” (Mirka), który budzi się dopiero o siódmej. W drogę udaje nam się ruszyć dopiero o ósmej. Obieramy kierunek na trasę Transfogaraską. Po drodze w Poplaca mijamy klasztor, który miał także za zadanie chronić miejscową ludność. Takie połączenie funkcji sakralnej i obronnej, tu w Rumunii nie jest czymś dziwnym. Jednak dla mnie to dość egzotyczne. Kościół – twierdza, widać kiedyś nie było tu tak spokojnie jak dziś. Trasa Transfogaraska. Nasłuchałem się o niej, naoglądałem zdjęć i oto stoję na jej początku. Ekscytuję się jak pensjonarka. Powoli zaczynamy wspinać się serpentynami i czuję, że widoki muszą być ładne, ale niestety zbocze porasta las, tak gęsty, że nie widać poza koronami drzew kompletnie nic. Kiedy udaje nam się znaleźć pierwszą wyrwę w tej zielonej zaporze, stajemy i patrzymy jak przez dziurkę od klucza. No ładnie, no pięknie, no to dalej naprzód! Im wyżej, tym coraz mniej drzew, widoczność coraz lepsza i powoli zaczynam tego żałować. Nie to, żeby mi się nie podobało, wręcz przeciwnie. Jest tylko jeden mały problem – mój lęk wysokości. Droga przebiera tuż nad krawędzią urwiska, w większości pozbawiona jest barier i to nie jest „fajne”. Rekompensatą są widoki. Stajemy co parę metrów i robimy sesje fotograficzne. Nie jesteśmy zresztą w tym odosobnieni. Co rusz znaleźć można jakiś taras widokowy, na którym stoją ludzie dokumentujący majestat przyrody. W niektórych miejscach trzeba nawet czekać na swoją kolejkę. Urwisko kończy się i wjeżdżamy w dolinę. Wiem, że to brzmi dziwnie, bo zazwyczaj, żeby wjechać w dolinę należy zjechać z góry. My natomiast pniemy się wciąż serpentyną, tyle że droga przebiega pomiędzy dwiema wysokimi graniami i zmierza w kierunku przełęczy pomiędzy nimi. Ciężko jest opisać słowami magię i urok tego miejsca. To trzeba po prostu zobaczyć własnymi oczami. Zakręt goni zakręt i pomimo że do przełęczy nie jest daleko, przejazd zajmuje nam sporo czasu, ponieważ robimy mnóstwo zdjęć. Na samym szczycie droga chowa się w tunelu i opadając przenosi nas na drugą stronę gór. Po wyjeździe z tunelu znów stajemy, jedziemy parę metrów, stajemy, jedziemy i tak aż do miejsca, gdzie znajdujemy starą szutrową drogę odbijającą w lewo. Bez wahania skręcamy. Na początku jest dość sympatycznie, ale im dalej tym mniej przyjemnie. Na drodze coraz większe kamienie i coraz trudniej utrzymać prosty tor jazdy. Końcówkę podjazdu jadę już na pierwszym biegu, mocno manewrując motorem, aż docieram do końca trasy. Dalej już tylko bardzo strome skały ze ścieżkami dla kozic górskich. Oczywiście stoją tu zaparkowane Daćki. Powoli zaczynam wątpić w swoje umiejętności i możliwości motocykla, bo podjazd wydawał mi się bardzo trudny. Jednak widząc te auta (wcale nie terenowe) i wiedząc, że nie mogły tu przyjechać inną drogą, ponieważ innej drogi dojazdu w to miejsce nie ma, znów czuję się osłabiony, więc siadam na kamieniu i cieszę się przepiękną panoramą otaczających mnie gór. Siły odzyskuję dość szybko, widząc jak kolega, który brnie w moją stronę również kaleczy ten podjazd.
- Nie jestem taki najgorszy – dumam z uśmiechem. Jednak coraz częściej myślę, że Dacia to naprawdę stan umysłu. Zjeżdżamy w dół znów serpentynami, ciesząc oczy pięknem przyrody. Coś fantastycznego! W pewnym momencie droga rozwidla się, w lewo asfalt, w prawo szuter, po środku zaś jezioro zaporowe. Wybieramy drogę mniej uczęszczaną, czyli szuter. Znów w górę i w dół, czasem brzegiem urwiska, tuż nad taflą niebieskiej wody. Jest tu kilka ośrodków wypoczynkowych, w których można by spędzić nawet cały urlop. Wiecie, góry i jezioro pełne ryb, czegóż trzeba więcej. Docieramy do jednej z odnóg jeziora, wyglądającej prawie jak fiord, przez którą przewieszony jest most. Nie budzi on mojego zaufania, zwłaszcza, że po drugiej stronie jest znak zabraniający wjazdu pojazdom o masie całkowitej przekraczającej 3,5 tony. Moim zdaniem to i tak chyba za dużo. Miejsce jednak malownicze, wysoko nad mostem mini zapora i fantastyczna panorama. Przed nami niebieskie jezioro, za nami wysokie góry. Robimy przerwę. W pewnej chwili z lasu, z drogi, którą przyjechaliśmy, wytacza się ciężarówka załadowana do granic wytrzymałości drewnem. Jedzie wprost na most. Staję z aparatem gotowy zrobić zdjęcie i udzielić pierwszej pomocy kierowcy, który niechybnie, moim zdaniem, odniesie obrażenia w wyniku zerwania mostu. Jednak nic się nie dzieje i pojazd gładko przejeżdża obok mnie i znika za kolejnym zakrętem. Jak ja mało wiem na temat budowy mostów! Ruszamy. Skały po prawej, po lewej urwisko i jezioro. W pewnym momencie skały spływają wprost do jeziora, a droga poprowadzona jest w wykutym w nich tunelem, za którym jest zapora. Widok jest niesamowity (piszę to po raz kolejny, bo co jakieś sto metrów otwiera się nowa przestrzeń i mamy kolejny „widok niesamowity”, a mnie po prostu brakuje innych określeń). Stoimy na zaporze z wyrazem podziwu na twarzach. Po lewej niebieskie wody zalewu, po prawej przepaść i malutki strumyczek w dolinie. Ruszamy dalej przez kolejny tunel i podziw nasz nie słabnie. Po prawej potężne szczyty, które wydają się sięgać chmur, po lewej przepaść, na dnie której wije się mała niebieska wstążka rzeczki. Droga raz przyklejona do skał, raz znów przewieszona nad przepaścią, to znów przebija się tunelem przez wystające granie. W oddali dostrzegam samotną skałę. Wpatruję się mocniej. To ruiny zamku na jej szczycie i łopoczące flagi zwróciły moją uwagę. Zanim jednak tam dotrzemy, skręcamy w zamkniętą drogę, zatrzymujemy się przed szlabanem, aby go podnieść i wtedy zatrzymuje się obok nas grupa innych turystów na motorach. Namawiam ich, by jechali z nami, ale wpojono im zasadę „ordnung muss zain” i jeśli coś jest zamknięte, to nie należy tam wkraczać. Mówiąc to, odjeżdżają. Cóż, my wychowaliśmy się po drugiej stronie Odry i zastanawiamy się, co też miejscowi zamierzają przed nami ukryć, że zamykają tak piękną drogę szlabanem? Po kilkuset metrach zagadka rozwiązuje się.

[Obrazek: 201409013423c3f27980402330cd8c8de50b313791.JPG][Obrazek: 2014090132c633d4d9570e78647eb426c127a5b967.JPG][Obrazek: 20140901290530128f929dbb785d53a64519cb9eb9.JPG][Obrazek: 2014090127f9bbdd7d44c280d589160e1d280a5fe3.JPG][Obrazek: 201409012456ac69d9cdef543223258c86ef87faf9.JPG][Obrazek: 2014090121bc817dbb86b2760a17ac9fb8866fc105.JPG][Obrazek: 2014090119a5e618eb46e527c30eb096a1aa5961f2.JPG][Obrazek: 20140901166b81b9592b147907aaee1131b64e7d68.JPG][Obrazek: 2014090113c59302972ba2c387c13e87a4deca5b60.JPG][Obrazek: 201409011174698fb322695bee13b0095f8e40745b.JPG][Obrazek: 2014090108045538cba539d365ee4233eac5b6baf0.JPG][Obrazek: 2014090106d8fa525e38b7a8d08f0a1871b2b2a0d9.JPG][Obrazek: 201409010348e9aaf6fb1853ee43d58738eaa3dca7.JPG][Obrazek: 2014090100768139d19c27a60a51d1eec40e4828f7.JPG][Obrazek: 20140901584441fee831e77fdbf2df8f96ca7ab2e5.JPG][Obrazek: 2014090156f61b983067db2ef9a83e9b28681930e1.JPG][Obrazek: 201409015337a567aa4dad8dae398d6d6bb603f611.JPG][Obrazek: 2014090151ebebe3bbdf18a14159ed3b697ed88a87.JPG][Obrazek: 20140901482f1529bca78b871dda6e579c178432e4.JPG][Obrazek: 2014090146605dc7612ba686b985861b0ed3af62ef.JPG][Obrazek: 20140901435e1c46beee856087a0053f2523a33f74.JPG][Obrazek: 2014090141c94c9fe7c6e6dd7d2d0cb33bbcac3d5b.JPG][Obrazek: 20140901382f8e1b165b862ceb0980aed4b2c14896.JPG][Obrazek: 201409013676a5e62dd2d54876842bfdd2211172e4.JPG][Obrazek: 20140901333bda9613af3ab7416c43917bd9e222ba.JPG][Obrazek: 2014090130ae9fa9e218e7565c4b19a867bfe92673.JPG][Obrazek: 2014090128a33834d6b7836f3d61d8ccdd1999e5f2.JPG][Obrazek: 20140901255fb7a357278177bf02e19d36e950d68c.JPG][Obrazek: 201409012313fcb29d356aeb68ac32cf9ba1f58526.JPG][Obrazek: 2014090120f1e763de7318bc10790c9bc9abe58c6b.JPG][Obrazek: 2014090118106c1f45a6515e64b84f812fce32a6d5.JPG][Obrazek: 20140901151c4fa90417fa7d041335286b7dbfac32.JPG][Obrazek: 2014090113f6bb61429124290a9993755fb5618eeb.JPG][Obrazek: 2014090110ef825313a41fbadf075a006e0f1cccea.JPG][Obrazek: 20140901070735d048da3014aed2d0cc3b4cabba33.JPG][Obrazek: 201409010571053f42b9ef11c6b14e84ecef0c6e34.JPG][Obrazek: 20140901021a73a14404888eeb61ee47e5628f3e19.JPG][Obrazek: 2014090100480b44e642cd7f49be0afc0438c13d96.JPG][Obrazek: 2014090157cdae9a91f661aa2f810980b1d6b1010e.JPG][Obrazek: 20140901542b6ca1b1786a032ea468a3c6001fed53.JPG][Obrazek: 2014090152122a77cd0577cabbb236f694990762ff.JPG][Obrazek: 2014090150ce2cbad78f21a37ed08870042b3ef038.JPG]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz